Polski Strona główna (HOME) | Muzyka (BANDCAMP) | Video (YOUTUBE) | Kontakt (CONTACT)

Nawigacja
Strona główna (HOME)
Historia (HISTORY)
Skład (BAND)
Albumy (ALBUMS)
Muzyka (BANDCAMP)
Teksty (LYRICS)
Chwyty (GUITAR TABS)
Ciekawostki (CURIOSITIES)
Koncerty (GIGS)
Prasówka (INTERVIEWS)
Foto 1997-2014 (PHOTOS)
Video (YOUTUBE)
Sklep (SHOP)
Kontakt (CONTACT)

Archiwum wiadomości
Biuletyn
Tylko dla zarejestrowanych
Go
Login

Haso

Pamitaj mnie



Rejestracja
Zapomniane haso?
Wywiad dla zina PASAŻER 2009 r.
Uliczny Opryszek to specyficzna orkiestra przywiązana do brzmienia i specyfiki polskiego punk rocka lat 80-ych, bezkrytycznie kontynuująca jego estetykę, zupełnie nie nastawiona na progres. Oczywiście można to potraktować niczym skansen, ale też jest w tym spora doza autentyzmu. Ci ludzie, a przed wszystkim lider zespołu - Bunt, znany też ze swego „punkowego archiwum”: potężnej kolekcji unikalnych nagrań z polskim punk rockiem lat 80-ych głównie - tacy właśnie są.
I taka jest też ich najnowsza płyta „Na zawsze punk”, która szybko i skutecznie przenosi nas w czasy szumiących kaset marki „Stilon” i lasu „Kasprzaków” na koncertach, które były jedynym źródłem muzyki dla ówczesnej załogi. Pomysł z odświeżeniem szlagierów z tamtych lat nie jest ani nowy ani odkrywczy, jednak Opryszek zrobił wiele, aby jego płyta nie była zwykłym, nagranym po najmniejszej linii oporu „the best of polish punk”. I właśnie tematy związane z tą płytą wypełniły nam czas pogawędki, jaką uciąłem sobie z Buntem któregoś sierpniowego wieczoru. (B)

- Pomysł płyty z coverami od dość dawna krążył wokół was. Możesz przybliżyć tę historię?
- Sama idea wyszła dawno temu od Sopla - poznańskiego załoganta, do dziś udzielającego się na scenie punkowej. Wspomniał, że Sex Bomba przygotowywała się do realizacji projektu z coverami, ale pomysł upadł. Nie wiem jednak, jaką mieli koncepcję ani czyje utwory chcieli grać. Sopel namawiał nas na nagranie płyty już kilka lat temu, niestety z powodu pewnych komplikacji związanych ze składem i odrobiny lenistwa zespołu realizacja nagrań została odłożona w czasie. Idea płyty „Na zawsze punk” skrystalizowała się właściwie na pół roku przed ustaleniem terminu nagrań w studio w Pułtusku. Podjęliśmy wzmożony wysiłek, żeby zdążyć z naszymi pomysłami do grudnia.
Przez pewien czas obawiałem się, że ktoś nas ubiegnie. Wiedziałem, że Leniwiec rozważał podobny pomysł. Ukazała się też płyta z coverami Strachów Na Lachy, o wydaniu której przyznaję nie miałem pojęcia; dowiedziałem się o tym dopiero, kiedy już byliśmy w studio. To jednak jest już zupełnie inna płyta i tylko jeden zespół się powtarza na obu - Corpus X.

- Twoja kolekcja jest mocno związana z tą płytą. Chyba dzięki niej dokonałeś takiego, a nie innego wyboru kawałków. Wydaje mi się, że nikt inny by tego nie zrobił w ten sposób.
- Przyznaję, że wielość dobrych utworów legendarnych kapel będących w moim posiadaniu, które chciałbym nagrać w naszej wersji spowodowała trudności z ustaleniem ostatecznej listy nagrań na płytę. Gdybyśmy mieli więcej czasu, być może udałoby się zrealizować pomysł wydania podwójnego albumu. Praca przy płycie była dla zespołu prawdziwą przyjemnością.
Faktycznie moje punkowe archiwum w dużej mierze przyczyniło się do powstania płyty. Kiedy kolekcjonowałem unikalne nagrania, często czułem niedosyt posiadania kawałków w dobrej jakości, a nagranie coverów przez nasz band po części to pragnienie zaspokoiło. Są ludzie, którzy kojarzą mnie bardziej z archiwum nagrań niż z Ulicznym Opryszkiem, stąd myślę, że płyta ta idealnie wpasowuje się moje zbieractwo.

- Dalej zbierasz nagrania?
- Tak, ale poświęcam temu znacznie mniej czasu. Poza tym niewiele jest interesujących mnie nagrań nie będących w moim posiadaniu. Są jednostki, które poświęcają się temu bez reszty i udostępniają mi swoje „zdobycze”.

- Jakie jeszcze kryteria miały wpływ na taki wybór kawałków? Łatwo zauważyć, że są one wszystkie utrzymane w „Waszym” klimacie, że tak powiem…
- To prawda. Zwracaliśmy uwagę na zespoły, które grały prostego punk rocka jak my. To także po części odzwierciedlenie naszych preferencji muzycznych. Z kilku kawałków już opracowanych zrezygnowaliśmy, ponieważ, naszym zdaniem, nie pasowały do nas, bądź nasze wersje znacznie odbiegały od pożądanego przez nas efektu. Nie chcieliśmy bezcześcić kawałków takich zespołów- legend, jak m.in. Processs, Śmierć Kliniczna czy Brzytwa Ojca.


- Symbolem tej płyty jest las magnetofonów - ludzi którzy nagrywali wówczas tę muzykę na koncertach, bo nie było żadnych płyt. Powiedz czy ty kiedykolwiek tak nagrywałeś?
- Urodziłem się w ‘76 i trudno byłoby mi w wieku 10 lat samemu nagrywać w okresie ożywionej działalności festiwalu w Jarocinie. Miałem jednak przyjemność uczestniczyć w koncercie zorganizowanym w poznańskiej „Arenie” na początku ’89 roku. Grały wtedy m.in. Armia, Kult, Milion Bułgarów, Moskwa, Variete. Wtedy pierwszy raz w życiu nagrywałem koncert na „Kasprzaku”. To bojowe zadanie wyznaczyła mi cała załoga. Ta jedna z wielu imprez, na których nagrywałem, zapadła mi w pamięci.

- Sam pisałeś, że wspólnym mianownikiem tej płyty są te magnetofony i festiwal w Jarocinie, tymczasem nie wzięliście na tapetę żadnej z tych najbardziej sztandarowych kapel jarocińskich. Ani Dezertera, ani Siekiery, ani Moskwy, ani Rejestracji…
- Nie Ty pierwszy zadajesz mi to pytanie. Nie zrobiliśmy coverów utworów, o których wyżej wspomniałeś, ponieważ naszym zamierzeniem było sięgnąć do mniej znanych, często zapomnianych kapel. Wybieraliśmy takie zespoły, które od dawna nie grają lub nie wydały żadnych płyt, istniały krótko i nigdy się nie reaktywowały. Być może ktoś powie, że to druga liga polskiego punk-rocka, ale wiele kapel w tamtych czasach nie ustępowało Rejestracji czy Moskwie. Było sporo zespołów, które szybko się rozpadły, nie były z Warszawy, nie zrobiły wokół siebie żadnego zamieszania, nic nie nagrały. Naszym głównym zamierzeniem była chęć przypomnienia o kapelach, o których w większości zapomniano (jak Konwent A, Stress czy Detonator BN), choć pozostawiły po sobie dobre utwory. Nie chcieliśmy powielać pomysłów zespołów, które coverowały znane szlagiery (jak np. Strachy na Lachy). Ważnym kryterium wyboru kawałków był też uniwersalny przekaz tekstów.

- Ty nawet w przypadku dość znanych zespołów wybierałeś jakieś unikalne numery. Skąd wytrzasnąłeś np. taki kawałek Nocnych Szczurów? Nigdy wcześniej go nie słyszałem.
- No tak, ktoś inny wybrałby pewnie „Chodź pójdziemy tam” lub „Pułapkę na szczury”… Naszym celem było przypomnienie, naszym zdaniem, dobrych kawałków, by inni mogli je usłyszeć, docenić i zachować w pamięci. Kawałek „Zjednoczeni” pochodzi z moich zbiorów, ale dzisiaj nie jestem w stanie podać osoby, od której uzyskałem to nagranie. Mogę tylko powiedzieć, że jest to utwór z próby z roku 1980. Mimo, iż jakość nagrania była bardzo słaba i trudno było zrozumieć tekst, uznaliśmy, że warto go odświeżyć.

- Rebelianta też wyszperałeś kawałek, którego nie słyszałem.
- Utwór Rebelianta pochodzi z sesji, którą zespół nagrał w 1992 roku dla wytwórni Fala. Do wydania kasety nigdy nie doszło, więc warto było przypomnieć jeden z utworów. Uważam, że jest to rodzynek dla kolekcjonerów, ale i też laików słuchających polskiego punk-rocka.

- Wiem, że starałeś się o uzyskanie zgody na nagranie konkretnych kawałków zespołów. Czy udało Ci się dotrzeć do wszystkich?
- Niestety nie udało mi się dotrzeć do takich zespołów jak Nocne Szczury, Kanada, Konwent A, Borygo. W większości przypadków spotkaliśmy się z aprobatą i życzliwością.

- A byli tacy którzy byli niechętni, albo sceptyczni? Którzy się wstydzili, że grali kiedyś w takich zespołach? To przecież często ludzie mający nawet po 40-45 lat.
- Zdarzało się, że niektórzy byli sceptycznie nastawieni do naszego projektu, np. Zygzak (Lumpersi) przed akceptacją chciał wpierw usłyszeć nagrany przez nasz cover. Nie spotkałem się jednak z negatywnym nastawieniem członków zespołów do granych przez nich przed kilkunastoma latami kawałków. Raczej byli zdziwieni, że o nich ktoś pamięta i ciekawi ostatecznej wersji utworu. Ucieszyła nas pozytywna opinia takich kapel jak np. Zakon Żebrzących, Corpus X, Mocz Tenora, Gruba Berta.

- Ponoć niektórzy chcieli się wręcz reaktywować pod wpływem tej płyty?
- Nie mam pewności, czy wydanie płyty odegrało aż tak znamienite znaczenie. Na wkładce płyty wyraziliśmy tylko nadzieję na ponowne ujrzenie tych kapel na scenie. Wiem od chłopaków z Grubej Berty, że mają dużo nowych pomysłów i po wakacjach znów planują próby.

- Mówiłeś, że zależało Ci na kawałkach z konkretnymi tekstami, ale zagraliście też numer Borygo, który jest zwykłą przyśpiewką o piwie.
- Nie samym „zaangażowaniem” człowiek żyje. Dlatego zdecydowaliśmy się na banalny hymn o piwie. Każdemu przecież potrzebna jest jakaś odskocznia od szarej rzeczywistości. Nie oznacza to jednak, że zachęcamy do picia – jest to kawałek dla tych, którzy potrafią rozsądnie używać trunków. A zespół BORYGO warto było odświeżyć mimo tego, iż może im ktoś zarzucić, że większość piosenek mieli o alkoholu.

- Tak się złożyło, że amplituda wiekowa w tych kawałkach jest bardzo duża - najstarsze są z 1978 roku, najmłodsze z 1997.
- Myślę, że taki przekrój jest ciekawszy dla słuchacza. Można byłoby podzielić tę płytę na części, które obejmowałyby jakiś konkretny okres. Naszym zamierzeniem jednak było uchwycić na płycie dobre kawałki, które dotrą do odbiorcy w rożnym wieku – dla jednych będzie to kawał historii, dla innych płyta może stanowić sentymentalny powrót do młodzieńczych lat. Nagranie płyty z coverami to wbrew pozorom nie taka łatwa sprawa, do czegoś zobowiązuje. Na szczęście komentarze są dobre, co nas bardzo cieszy.

- Ciekaw jestem, czy widziałeś którykolwiek z tych zespołów na koncercie?
- Poczekaj, niech zerknę… Ale mi dałeś!... Oczywiście widziałem na video niektóre, ale na żywo żadnego. Jak już wcześniej wspomniałem, wybieraliśmy unikalne kapele, które grały w czasach, gdy „wchodziłem na stojąco pod szafę” lub takie, które nieczęsto koncertowały.

- Skąd się wziął ten pomysł, żeby w każdy kawałek wpleść fragment oryginalnego wykonania?
- To jest pomysł mój i gitarzysty Micha. Związany jest oczywiście z moim punkowym archiwum. Mam sporo różnych koncertowych nagrań, które utrwaliły w zapisie fajne zapowiedzi, ciekawe momenty. Naszym celem było przypomnieć zespoły w oryginale i potwierdzać, że to jednak covery, a nie nasze piosenki.

- Pamiętam, że kiedy już wszystko było niemal gotowe, a realizator dowiedział się, że ma jeszcze podoklejać 20 takich króciutkich wstawek, był z tego powodu bardzo „szczęśliwy”.
E tam….nie było tak źle, większość tych wstawek zmontowaliśmy sami u nas na próbie. Wyszukiwanie, zmiksowanie tego wszystkiego zajęło nam kilka dni. Mimo, że posiadam masę materiałów, niejednokrotnie trudno było znaleźć coś ciekawego dla wszystkich zespołów, są więc lepsze i gorsze wstawki. Bardzo fajnie wyszła Kanada, Liberum Veto, Ramzes, Corpus X czy Stress.
A co do „szczęśliwego” realizatora Plebana, to rzeczywiście miał z nami przeboje – skazany był na ciągłe sprzeczki członków kapeli czy stres spowodowany zawirusowaniem przez nas jego komputera z różnymi jego nagraniami. Wszystko skończyło się jednak szczęśliwie. Pozdro dla Plebana…. haha

- A czy Twoja fascynacja starociami to jest jedyna rzecz, która Cię w punk rocku interesuje, czy zwracasz też uwagę na inne rzeczy na scenie?
- Interesuję się od lat starociami, ale nie dla samej fascynacji. Chciałbym moje wieloletnie hobby w jakiś sposób wykorzystać. Wiele nagrań zamierzam w najbliższej przyszłości odświeżyć w radio ULICZNIK w kanale PUNKOWE ARCHIWUM.
A sceną punk interesuję się od kiedy pamiętam. Sam dobrze wiesz, że i na tej scenie zawsze była „moda” na pewne nurty. Wszystko przemija, jak zwykle zostaną Ci tylko prawdziwi. Kto będzie następny – jaki trend stanie się modny na scenie – tego pewnie nikt nie wie. Kapele, które lubię i cenię to EYE FOR AN EYE, LD 50, KARCER, PROFANACJA i jeszcze kilka mniej znanych zespołów. Zupełnie do mnie nie przemawia scena reggae-punk ani hermetyczne zamknięte hard corowe środowisko. Poza tym zauważyć można zmniejszenie zainteresowania punk rockiem. Mniej sprzedaje się płyt CD i mniej ludzi przychodzi na koncerty. Przytoczę Ci pewną sytuację z koncertu, który graliśmy na PUNK NAD BZURĄ pod Sochaczewem – niezła impreza, dobra frekwencja, znane zespoły. Cóż z tego, kiedy publika nie potrafi docenić kapel. Graliśmy jako przedostatni zespół, w momencie kiedy skończyliśmy grać „Na zawsze punk”, dużo ludzi wyszło posiedzieć sobie na zewnątrz przy ognisku i było już tak do końca koncertu, choć grała jeszcze jedna znana kapela.

- Czekaj, bo nie rozumiem. Zagraliście ten kawałek i wszyscy sobie poszli?
- Tak, „Na zawsze punk” to jest obecnie nasz sztandarowy numer… Kiedy ludzie go usłyszeli, wyszli z sali, tak jakby tylko na niego czekali. Ten koncert dał mi wiele do myślenia. Mamy sporo propozycji koncertowych, ale mimo to gramy rzadko, bo często te koncerty zniechęcają. Staramy się być zespołem normalnym, bardzo często grającym za zwroty kosztów podróży, niestety chyba nie wszyscy to rozumieją i potrafią docenić. I nie chodzi nam o pełne sale na koncertach, ale o odpowiedzialność, o jakiś ludzki odruch, nie tylko w stosunku do nas, ale i też innych kapel. Często ludzie przychodzą na koncerty z myślą, że zespoły tam występujące grają za duże pieniądze, niestety często nie są to nawet zwroty kosztów podróży, nie mówiąc o posiłkach czy noclegu. Kolejny problem na polskich koncertach to słabe nagłośnienie, przypadkowi akustycy…Reasumując, scena punk mocno kuleje….jest bardzo słabo z frekwencją i ogólnym zainteresowaniem punkiem.

- No i chyba z Waszym lenistwem?
- Z naszym lenistwem może trochę też, ale ogólnie jesteśmy zespołem, który nie robi nic za wszelką cenę. Nie musimy grać po sto koncertów rocznie i wydawać nowej płyty co rok. Być może ludzie cenią nas właśnie za normalność i brak przesady. Znam wiele kapel, które przez intensywność działania rozpadły się albo przestały wzbudzać już zainteresowanie. A my ciągle jesteśmy i jeszcze pewnie przez wiele lat przetrwamy na scenie punkowej. Przynajmniej mamy taką nadzieję. 

-A powiedz mi jeszcze taką rzecz. To wszystko są covery, a jak z nowymi kawałkami Opryszka?
- Nad nowymi kawałkami Opryszka obecnie pracujemy. Covery miały być wstępem do nowej płyty. Pomysłów nie brakuje. Mimo, że gramy prostą muzykę punkową, chcemy się rozwijać. Każdy dzień przynosi nowe wyzwania i nowe tematy na utwory…więc na co czekać…..?

Strona wykorzystuje: PHP-Fusion
prowadzenie strony Bunt: piotrgiglewicz@wp.pl
1918456 Unikalnych wizyt